czwartek, października 30, 2008

Moja mama jest super mocno wykręcona

Na cmentarzu Srebrzysko leży babcia Irena i dziadek Stefan. Moja mama czasami odwiedza tamtejsze groby. Pewnego pięknego, słonecznego dnia stała sobie na przystanku w pobliżu miejscowego psychiatryka. Ze szpitala często na przepustki wychodzą ludzie o niesprecyzowanej kondycji społeczno-umysłowej, dlatego zawsze trzeba być czujnym bo różne przygody mogą się człowiekowi przydarzyć w owych okolicach.
Tak się zdarzyło, że dziwny człowiek w płaszczu w stylu "Koszmar minionego lata", zdradzający syndromy maniakalno-depresyjne, zataczał kręgi wokół ludzi czkających na autobus. Pech chciał, że upatrzył sobie moją mamę wyglądającą na najbardziej poczciwego człowieka na świecie...

Podszedł do niej na odległość 10 centymetrów. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział...

- Haszło.... haszło....?

Mama zamarła. Pomyślała, że z wariatami nie ma żartów i powiedziała pierwsze hasło, które przyszyło jej do głowy...

- Czerwony Kapturek...

Kolesia zatkało. Spojrzał na mamę błędnym wzrokiem i odszedł pośpiesznie...


Po chwili zza zakrętu wyłonił się czerwioniutki autobus "H"... Okazało się, że miły straszy pan pytał uprzejme czy autobus "H" poszedł już, czy nie :)) Taka regionalna gwara... Mama wyszła na wariata i nikt koło niej nie usiadł w autobusie... Taki los :)

Dzisiaj wysyłała mój fax do Włoch...

Telefon się odezwał i powiedziała

- Fak please....

Po drugiej stronie rozległ się długi sygnał przerwanej rozmowy... :))))

5 komentarzy:

Iga pisze...

Yeah! Nikt Ci never nie przyniesie takiego wstydu jak Mama :)

Joanna K.-P. pisze...

Uśmiałam się jak norka. Dziękuję :)

Anonimowy pisze...

O, widzisz Halka, to znaczy, że byli jednak ludzie, którzy nie słyszeli jeszcze tej historii! :P

dramona pisze...

Oj Karolcia właśnie ze mną zadarłaś ... Wypowiadam ci wojnę... światową...

Anonimowy pisze...

Czytając ten tekst uśmiałam się do łez, nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś mnie tak rozbawiło- aż mam lepszy humor :) Dramona - dzięki za tą historyjkę :)