Na cmentarzu Srebrzysko leży babcia Irena i dziadek Stefan. Moja mama czasami odwiedza tamtejsze groby. Pewnego pięknego, słonecznego dnia stała sobie na przystanku w pobliżu miejscowego psychiatryka. Ze szpitala często na przepustki wychodzą ludzie o niesprecyzowanej kondycji społeczno-umysłowej, dlatego zawsze trzeba być czujnym bo różne przygody mogą się człowiekowi przydarzyć w owych okolicach.
Tak się zdarzyło, że dziwny człowiek w płaszczu w stylu "Koszmar minionego lata", zdradzający syndromy maniakalno-depresyjne, zataczał kręgi wokół ludzi czkających na autobus. Pech chciał, że upatrzył sobie moją mamę wyglądającą na najbardziej poczciwego człowieka na świecie...
Podszedł do niej na odległość 10 centymetrów. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział...
- Haszło.... haszło....?
Mama zamarła. Pomyślała, że z wariatami nie ma żartów i powiedziała pierwsze hasło, które przyszyło jej do głowy...
- Czerwony Kapturek...
Kolesia zatkało. Spojrzał na mamę błędnym wzrokiem i odszedł pośpiesznie...
Po chwili zza zakrętu wyłonił się czerwioniutki autobus "H"... Okazało się, że miły straszy pan pytał uprzejme czy autobus "H" poszedł już, czy nie :)) Taka regionalna gwara... Mama wyszła na wariata i nikt koło niej nie usiadł w autobusie... Taki los :)
Dzisiaj wysyłała mój fax do Włoch...
Telefon się odezwał i powiedziała
- Fak please....
Po drugiej stronie rozległ się długi sygnał przerwanej rozmowy... :))))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Yeah! Nikt Ci never nie przyniesie takiego wstydu jak Mama :)
Uśmiałam się jak norka. Dziękuję :)
O, widzisz Halka, to znaczy, że byli jednak ludzie, którzy nie słyszeli jeszcze tej historii! :P
Oj Karolcia właśnie ze mną zadarłaś ... Wypowiadam ci wojnę... światową...
Czytając ten tekst uśmiałam się do łez, nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś mnie tak rozbawiło- aż mam lepszy humor :) Dramona - dzięki za tą historyjkę :)
Prześlij komentarz