czwartek, listopada 13, 2008

Dzień jak codzień

Nasza firma jest sponsorem konferencji UNESCO w Genewie.

Tydzień temu miały się tam znaleźć paczki z materiałami reklamowymi... Udało się jakimś cudem załatwić przedłużenie terminu do dzisiejszego popołudnia. Wczoraj ładnie, pięknie wysłałam paczki, wystawiłam jak Pan Bóg przykazał fakturę pro forma i zasnęłam w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Niestety pech chciał, że paczki dziwnym trafem utknęły na granicy w Szwajcarii.
Po wykonaniu setek telefonów do DHL Polska i DHL Szwajcaria dowiedziałam się, że odbiorca musi sam zainterweniować u władz.

Dzwoń sobie teraz babo do decydenta z UNESCO ... ;/

- Hellllo Mr.Gomley? Ohh I have a huge problem with promotional materials packages :/ They got stuck at border. Would You be so nice, call them and ask what had happend...please..

Za 15 minut dzwoni Mr.Gomley

- Mss. Alina I have a bad news...They just found 2 kilos of cocaine inside the packages... There is your name on the invoice. Swiss police wants to talk to you....

- Oh MY GOD!!! ARE YOU KIDDING ME????

- ....................


Dostałam zawał... starałam się sobie wyobrazić jakie są warunki w szwajcarskich więzieniach....potem znów dostałam zawał.

O.K. przyznał się po 20 minutach, że to żart ale co się stresu najadłam to moje ;) No i dodatek powinnam dostać za ciężkie warunki pracy ....

niedziela, listopada 02, 2008

Zaduszki

Smutne święto... Moi dziadkowie byli super... Patrzą na mnie i myślą "Ta nasza Alinka to jest dopiero pokręcona."




I'm lucky because i have a great family...

Post pisany w nocy po pijaku nie może być dobry...

Czy ja wam już kiedyś mówiłam, że potrafię pisać mega tandetne częstochowskie wiersze??? Oto jeden z nich...

Dobrze smakujesz
a gdy cię zbrakujesz
to smutek

mózgi lasujesz
człowieka schorujesz
a to źle

ze smutku ratujesz
myśli prostujesz
nie raz

piosenkom wturujesz
ripostą skwitujesz
głupi żart

kłamstwo zlustrujesz
przyjaciół zjednujesz
czasami

w kłopotach radujesz
do rana balujesz
jak się zdarzy

Kanta cytujesz
głupocie bastujesz
niejednej

warunki dyktujesz
bywa, że dołujesz
gdy cię braknie

Wino, wino, wino
czyja to wino
że cię pragną....?

Ostrzegałam....

Czy picie wina po ciemku do monitora to już alkoholizm???

czwartek, października 30, 2008

Moja mama jest super mocno wykręcona

Na cmentarzu Srebrzysko leży babcia Irena i dziadek Stefan. Moja mama czasami odwiedza tamtejsze groby. Pewnego pięknego, słonecznego dnia stała sobie na przystanku w pobliżu miejscowego psychiatryka. Ze szpitala często na przepustki wychodzą ludzie o niesprecyzowanej kondycji społeczno-umysłowej, dlatego zawsze trzeba być czujnym bo różne przygody mogą się człowiekowi przydarzyć w owych okolicach.
Tak się zdarzyło, że dziwny człowiek w płaszczu w stylu "Koszmar minionego lata", zdradzający syndromy maniakalno-depresyjne, zataczał kręgi wokół ludzi czkających na autobus. Pech chciał, że upatrzył sobie moją mamę wyglądającą na najbardziej poczciwego człowieka na świecie...

Podszedł do niej na odległość 10 centymetrów. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział...

- Haszło.... haszło....?

Mama zamarła. Pomyślała, że z wariatami nie ma żartów i powiedziała pierwsze hasło, które przyszyło jej do głowy...

- Czerwony Kapturek...

Kolesia zatkało. Spojrzał na mamę błędnym wzrokiem i odszedł pośpiesznie...


Po chwili zza zakrętu wyłonił się czerwioniutki autobus "H"... Okazało się, że miły straszy pan pytał uprzejme czy autobus "H" poszedł już, czy nie :)) Taka regionalna gwara... Mama wyszła na wariata i nikt koło niej nie usiadł w autobusie... Taki los :)

Dzisiaj wysyłała mój fax do Włoch...

Telefon się odezwał i powiedziała

- Fak please....

Po drugiej stronie rozległ się długi sygnał przerwanej rozmowy... :))))

środa, października 29, 2008

Radosna twórczość Pawła P.

Siostry polonistki, bracia poloniści!!! Otwieram kącik twórczości alternatywnej. Dzisiejszy odcinek pod patronatem Charlesa Bukowskiego.

Komu ufam?
Tylko sobie,
więc ufaj tylko mi.
Ty masz rację, to tak naprawdę
się mylisz.
Kiedy kobieta nie patrzy na mnie
z pożądaniem - na pewno jest lesbijką.
Gej ma pretensję, że jestem hetero.
Windą jadę sam, bo z moim Ego
tylko ja się mieszczę.
A tak poza tym siedzę i myślę co robią
pozostałe 6 cudów świata...

--------------------------------------

kobieta o wszystko ma pretensję
o to, że dużo pijesz...
że palisz...
w narzeczeństwie o włosy łonowe na muszli...
o pornografię na dysku...
w małżeństwie o wystające włosy w nosie...
o bąki pod kołdrą...
aż w końcu o to, że zmarłeś
nawet po śmierci nie daje spokoju
bo wciąż się do ciebie modli...



Za wulgaryzmy ani szowinistyczną treść wierszy autor bloga nie odpowiada ;p

poniedziałek, października 27, 2008

Ehhhh

Jutro będzie straszny dzień

Starość, płacz i zgrzytanie zębami...

W zeszłym roku było tak... Kto był ten wie...

niedziela, października 26, 2008

Zoo to smutna instytucja

Zwierzaki w przyciasnych klatkach, posmutniałe małpy, wszechobecny dół i nostalgia. No ale poszłam... Zapłaciłam 4,5 za bilet postępując w ten sposób prawie jak Kinga Rusin, która nosi bez żenady rudowłose futro z Lisa. Nie chcę wypowiadać się na temat warunków w jakich "przechowywane" są zwierzęta ale mogę powiedzieć, że lama chciała mnie opluć, goryl pokazał mi środkowy palec, krokodyl kłapał paszczą i ciekła mu ślinka na mój widok a niedźwiedź ostentacyjnie odwrócił się tyłkiem pokazując w ten sposób, że ma mnie gdzieś.


Rekord w pożeraniu ludzi ustanowił lampart Rudraprayag, który zabił ponad 125 osób.

Zbrodniarka...

Iwi ma podobną fyzurę...

Ponoć wyciąga 120km/h. To więcej niż moje Tico ;p

Waży mniej niż worek cukru

Jakis koziel

Jak wyżej

Ot taki sobie maly chomiczek

sobota, października 25, 2008

Rozterki początkującego Schumachera

Jeżdżenie samochodem zaowocowało u mnie kilkoma refleksjami:

- Jak się nie włączy świateł to jest lipa bo wszyscy trąbią

- Jak się jedzie na pozycyjnych to wcale nie jest lepiej bo, też wszyscy trąbią

- Jak gaśnie silnik na torach to się można nieźle spocić

- Wajcha od wycieraczek wcale nie włącza kierunkowskazu

- W okolicy jest ograniczona liczba dróg, na których nie trzeba ruszać z ręcznego pod górkę

- Jak się jedzie 60 na obwodnicy to ludzie się dziwnie patrzą

- Jak jest awaria świateł w trójmieście to człowiek wpada w panikę

- Dobrze jest sobie ustawić lusterko tak, żeby cokolwiek widzieć

- Ciężko jest trafić do garażu po ciemku

- Warto sprawdzić przy odbiorze tablic rejestracyjnych czy są takie same bo potem się jeździ przez tydzień na dwóch różnych (nawet do siebie nie podobnych ;p)

- Zabieranie K. na przejażdżkę jest fajne bo ci powie, że dobrze jeździsz (chociaż wszyscy wiemy, że to nie prawda)

To poniżej tico trochę przypomina mojego Vipera.

czwartek, października 23, 2008

Doctus com libro

Plebiscyt na najgorsze książki na polonistyce....

Nominowani:

- Pałuba - o czym to było tego jeszcze nikt nie odkrył

- Król Duch - w roli głównej polipy z kosmosu (tak przynajmniej twierdzi K.)

- Mark the Priest (Słowackiego)

- Lalka czyli szmaciany ludzik

- Promethidion - brak mi słów

- Czarny potok - o biegnących przed siebie ludziach

- Żywe i Czarne morze - dobre dla samobójców

- Pożegnanie Jesieni - dla narkomanów

- Księgi Narodu i Pielgrzymstwa polskiego - dla masochistów

- Zając - kuźwa ku wielkiemu zaskoczeniu książka o zającu

- Próchno - dobre na prozaku

.....

Czekam na wasze typy...

Rozstrzygnięcie konkursu za niebawem. Nagroda: tytuł "Chały roku UG".

A dla gimnastyki umysłu zagadka. W pokoju znajduje się 5 osób. Każdy z nich jest albo prawdomównym rycerzem albo kłamcą: Oto co mówią:

1. Dokładnie jeden z nas kłamie.
2. Dokładnie dwóch z nas kłamie.
3. Dokładnie trzech z nas kłamie.
4. Dokładnie czterech z nas kłamie.
5. Dokładnie pięciu z nas kłamie.

Który z nich mówi prawdę???

A na deser herbatka z prądem ...

środa, października 22, 2008

Idzie jesień, wór prezentów niesie....



Moje dzieciństwo było w pełni zajebiste. Wsuwałam andruty i soczek w woreczku. Robiłam ludziki z kasztanów i stemple z kartofla. Godzinami chodziłam po kałużach w kaloszach w groszki. Grałam w gumę, państwa-miasta, dwa ognie i podchody czasami. W lesie mieliśmy tarzana nad przepaścią a jak przyszło lato to waliliśmy na potęgę w ścianę bloku grając w osła. Jeździłam na rowerze, na wrotkach i starej piszczącej deskorolce. Jak mama kupiła mi zielone dzwony to skakałam ze szczęścia. Zimą zawsze ktoś pożyczył jakieś stare łyżwy. Puszczałam latawca na górce pod kościołem. Leżałam w zbożu i zrywałam chabry na wianek. Piłam wino za 3 złote na rurach grzewczych i na opuszczonej budowie i ogólnie gdzie się dało. Na dworze siedziałam po 12 godzin a jak spadł śnieg to 5 razy dziennie przychodziłam do domu, bo ciuchy można było tylko wyżymać.

A dzisiejsze dzieci to co? Mają zeza od monitora i ogólną nerwice. Każdy ma jakąś alergię, dysleksję, dysgrafię, wady wymowy, ADHD, garba od ciężkiego plecaka i krzywe kolana od nie chodzenia na w-f.

A jak dorosną to będą siedzieć po 8 godzin w pracy przy kompie, a potem drugie 8 w domu dla rozrywki.

Tak, jestem stara i będę narzekać. A co tam.

Bo kiedyś to było naprawdę lepiej.... :)

wtorek, października 21, 2008

Sławne psy

Zadziwiające ile jest sławnych psów na świecie:

Reksio, Lessie, Pluto, Cywil, Szarik, Pies który jeździł koleją (matko jakie to smente było...), Bethoven, Goffie (czy to był pies?), Łajka, As, 101 dalmatyńczyków, Saba, Biały Kieł, Tequila, Cerber, Rin Tin Tin (owczarek, który pierwszy był w telewizji), Idefix, Snoopy, Śliniak (z jakiegoś tam tasiemca), Pies Baskervillów, Zakochany kundel, Scooby Doo, Scrapi, Irasiad, Odie, Droopy, Astro, Chojrak tchórzliwy pies, Huckelberry, Pankracy, Toto (z czarnoksiężnika z Oz), Puszek Okruszek, Snoop Doggy Dog, pies Pawłowa, pies Ogrodnika, pies Pogrzebany, pies Ci Mordę Lizał (prawie jak francuskie nazwisko), psia Jego Mać, psia Krew, psia Kość, Scoti i Maxio (nasze lokalne sławy), Doggie Hauser (tu chyba przesadziłam)....

A koty....?


Może by się jakieś ze dwa znalazły ale nie przychodzi mi nic do głowy ;p Kto by tam chciał o kotach pisać czy tam filmy jakieś kręcić ;p

Czekam na lincz .... :))


Acha... i "Ania z Zielonego Wzgórza" - to syf !!!

niedziela, października 05, 2008

Relax don't do it when you want to go to it

Było miło, kameralnie, w wyborowym towarzystwie. Żarcie się udało. Było wino (niejedno!). Śmiech i trochę biadolenia o życiu :)

Następnym razem ugotuje Tajski specjał załączony na poniższym obrazku.




Proszę zwrócić uwagę na radosnego pomidorka zamieszczonego by uczynić danie jeszcze bardziej smakowitym. Spełnia on również funkcję dekoracyjno-artystyczną. ;P

sobota, października 04, 2008

Lao - Cambodia


Podróż z Laosu do Wietnamu trwała ponad 24 godziny. Miał być autobus dla Vipów - było coś co przypominało Ikarusa ale troszkę gorsze. Siedzenia zaprojektowane dla skośnookich o wymiarach: metr czterdzieści (tu się prawie łapie), obwód pasa: 20 centymetrów (tu się nigdy nie będę łapać). Miła, długa podróż w pozycji embrionalnej sprawiła, że pod koniec nuciłam Chryzantemy Złociste: "ale nie połamie się, bo mam ku.... gumowe kości"

Dodatkowo, moi współtowarzysze kochali tajsko-wietnamski pop, więc wszyscy radośnie puszczali muzę ze swoich polifonicznych komórek. Żeby było zabawniej każdy puszczał co innego. Pod nogami, na suficie, w przejściu, na desce rozdzielczej walały się kartony z keczupem Heinza. W środku nocy zrobiła się powódź. Urwał się most. Wjechaliśmy do koryta rzeki. Z dżungli słychać było odgłosy małp i syczenie kobr królewskich.



Było ekstra.


A dziś u N. gotuję:

1. Roladę szpinakowo-łososiową
2. Krem z pieczarek
3. Banana bread

wtorek, września 30, 2008

Otaczają mnie ludzie extraordinary

Mały zagubiony, czerwony kapturek szedł niepewnie, dużym ciemnym lasem. Nie ... nie to nie to... Mata Hari - superszpieg o pseudonimie Oko Dnia przyjechał do Mediolanu ... To też nie to .... Największy Przodownik pracy Polski Ludowej otrzymał order Sztandaru Pracy .... odpada...

Jej po prostu nie da się zamknąć w sztywne ramy konwencji i nie-konwencji. Ona jest Sfinksem. Połączeniem wyglądu Marii Antoniny i serca Kubusia Puchatka ze Stumilowego Lasu. Kompilacją intelektu Geeny Davis i siły Mariusza Pudzianowskiego ;)

Jeśli ukradłeś jej serce to zyskałeś wiernego przyjaciela na całe życie.

Mała... damy radę... jakoś to będzie... a jak nie, to kupimy Żołądkową Gorzką i też będzie fajnie.



sobota, września 27, 2008

Żółtodziób

Pierwsze zadania w pracy:

Zrobić Mapę KAMów (Jaką kurdę mapę? Co to do cholery są KAMy?)
Zrobić analizę Glerrups (Co to do cholery jest Gleerups?)
Napisać Memo z działań YDP INT (????)
Zrobić tabelę na targi we Frankfurcie z funkcją filtrowania (Z funkcją czego przepraszam?)
Zamieścić tabelę na //arena 3/ (acha.....)
Zająć się przygotowaniem i drukiem wizytówek dla DSM - (Pikuś. W końcu całe życie w drukarni pracowałam... ;/)


Idę dzisiaj pić i na jednym piwie na pewno się nie skończy...


A ludzie w pracy patrzą się na mnie mniej więcej w taki sposób...:

wtorek, września 23, 2008

Autentyk

Ta historia (jak każda na Wino-gronie ;)) jest w pełni autentyczna. Przeczytana kiedyś w Gazecie Wybiórczej...

W 1992 roku prom z transportem około 30 tysięcy żółtych, gumowych kaczuszek, kolorowych żółwików i dmuchanych zielonych żabek wyruszył z Hongkongu na drugi koniec świata do Tacoma w stanie Waszyngton. Pech chciał, że straszliwa burza, która rozszalała się niespodziewanie zmiotła cały ładunek do morza.
Od tego momentu kąpielowe zabawki zaczęły podróż swojego życia. Niektóre z nich dotarły po kilku latach do wybrzeży Indonezji, Ameryki i Ameryki Południowej.

Inne podryfowały przez Cieśninę Beringa, która oddziela Rosję od Alaski. Płynąc wśród lodowców, dotarły na Atlantyk. Pierwsze kaczuszki wpłynęły na Ocean Atlantycki w 2000 roku.

W 2007 roku można było znaleźć je na plażach Kornwalii i wybrzeżach Irlandii. Dzięki nim naukowcy mogli nakreślić bardzo dokładną mapę prądów morskich.

Jeśli będziesz kiedyś na plaży i zobaczysz słodką żółta kaczuszkę pamiętaj, że płynęła ona do Ciebie ponad 15 lat. Jeśli nie jesteś sentymentalny na aukcji możesz dostać za nią nawet 800 euro .... :)



Life is crazy .... ;)


Zdjęcie wyszło mi słabo ... trochę jak z filmu "Laleczka Chucky".

niedziela, września 21, 2008

Kamienica Królewska


Jest takie miejsce na ziemi gdzie cisza opowiada najpiękniejsze historie. W środku Stumilowego Lasu stoi sobie chatka na kurzej stopce, a w środku jeden mały pokoik, w którym czas wcale nie przemija a na ścianie wisi mega - tandetny "Jeleń na rykowisku".

Komary tną jak szalone, tafla wody niesie dźwięki piosenki "Wiła wianki i wrzucała je do falującej wody", na stole Eurobiznes i długie godziny spędzone z wyjątkowymi ludźmi. Bywa, że jak wejdziesz do jeziora to rak ugryzie Cię w piętę. Zdarza się, że trzeba iść 3 kilometry z latarką w środku nocy aby obudzić właściciela sklepu, żeby sprzedał ci kilka dodatkowych piwek. Czasami trzeba wstać o 5 rano na grzybobranie bo tytuł "Grzybiarza roku" to najbardziej prestiżowa nagroda jaką możesz tam zdobyć.

Piwo, grill, karty, świece na stole, piwo, grzane wino, piwo, śmiech do rozpuku i .... WY.

Peloponeska Arkadia w wydaniu kaszubskim.




A mój Tatuś potrafi lewitować ....;)


czwartek, września 18, 2008

Love Story

Komedie romantyczne powinny być zakazane, ponieważ czynią nieopisane szkody w ludzkiej psychice:

Ludzie są w nich piękni i szczupli.

Jedzą czekoladę, nie chodzą na fitness, piją drinki z parasolką i dalej są szczupli.

Z reguły to On jest szaleńczo zakochany w Niej i prawi jej wykręcone komplementy typu "Co taka piękna kobieta jak ty robi w miejscu takim jak to".... "Jesteś poszukiwana listem gończym mojego serca".... "Musisz być zmęczona, bo cały dzień biegałaś w moich myślach"... "Czy ty nie jesteś ufoludkiem, bo czegoś tak pięknego jak Ty nie spotyka się na naszej planecie" (sic!)... "Potrzebowałbym mapy, żeby odnaleźć się w twoich oczach". (buahahahahah)

Kiedy całują się w ostatniej scenie wszyscy w około zaczynają bić brawo a w tle powiewa amerykańska flaga.

On robi coś szalonego, żeby zrobić na niej wrażenie: skacze na banji, wynajmuje 40 osobową orkiestrę dętą, ląduje ze spadochronem w jej ogródku, wynajmuje billbordy z napisem "Kocham Ciebie".

Co by się nie działo Ona ma idealną fryzurę.

Zawsze wszystko kończy się happy endem...



i weź potem żyj w normalnym świecie ...




środa, września 17, 2008

...

Człowiek stojący na krawędzi bardzo się boi. Nie zna jutra a jedyne o czym marzy to stać się żółwiem i schować się w skorupę. Zakopany w piasku na ciepłej plaży Wyspy Bananowej chciałby zakazać wspomnieniom wracać a myślom chodzić po głowie. Ale przychodzi kiedyś chwila, że nieśmiało zerka na morze i widzi stary, poczciwy horyzont, który niezmiennie wyleguje się na tym samym leżaku... Ten horyzont to Twoja przystań. A Ta przystań to My.



Pamiętaj! Nie jesteś sama...

Kochamy Ciebie K.


Z życia wzięte...

Wchodzi podchmielony profesor do auli...lekko znieczulony...

- Proszę Państwa widzę, że nie ma kredy ... zaraz wracam...

Wytoczył się z sali. Słychać stukanie lakierek na korytarzu... Za chwilę puka do tylnych drzwi tego samego pomieszczenia. Otwiera i pyta:

- Mają państwo kredę ... ?

Zaskoczeni ludzie kręcą przecząco głową.

Wraca po chwili pierwszym wejściem.

Staje na środku i cedzi przez ledwo otwierające się wargi.

- Przykro mi ale Ci obok, też nie mają....


Ukłon dla G. który sprzedał mi kiedyś tę historię jako własną.
Nie wziął pod uwagę, że opowiedziałam mu ją jako pierwsza ... ;) You are the master stary!!!



A w Belgii można sobie zjeść czekoladowe cycki:

wtorek, września 16, 2008

Kim chciałabym zostać w przyszłości?

- strażakiem, żeby mieć do czynienia z długim wężem ... :)

- rajdowcem, żeby wychodzić cało z każdego życiowego zakrętu

- cieślą, żeby strugać z siebie wariata

- sekserem (wiadomo ;)

- lutnikiem, żeby grać wam wszystkim na nerwach

- ratownikiem, żeby być ostatnią deską ratunku

- stewardesą, żeby czasami móc pobujać w obłokach

- handlowcem, żeby wciskać wam kity ;)

- kierowcą, żeby wyprowadzać was na manowce

- astronautą, żeby być trochę z innej planety

- kiperem, żeby móc pić za darmo

- giserem, żeby wszystko o(d)lewać

- rzeczoznawcą, żeby znać się na rzeczy

- ochmistrzem, aby móc dowodzić służbą męską

- hutnikiem, żeby dowalać do pieca

- szmuklerzem, żeby popuszczać pasa

- suflerem, żeby zawsze wiedzieć lepiej

- farmacetą, żeby sobie domowym sposobem prozac zrobić

- barmanem, żeby móc pić za darmo

- testerem gier, żeby mi płacili za granie

- teksturatorem, (nie wiem czemu ale brzmi prawie jak terminator)

- tłumaczem, żeby wreszcie wszystko zrozumieć ....

- właścicielem pubu, żeby móc pić za darmo


A tak naprawdę chciałabym zostać supermanem....


poniedziałek, września 15, 2008

Gołąb i głąb...

Na przykład taki.... gołąb to ma klawe życie. Łazi sobie po krakowskim rynku i ma wszystko w kuprze. Tu mu ktoś rzuci obwarzanka, tam kanapkę ze szkoły bo mama się wścieknie, że nie zjedzona. Pogrucha sobie z kim chce jak go najdzie ochota, a jak go wkurzy jakiś człek to mu nas.... na beret. Człapie sobie po kostkach brukowych, lansując się dumnie bo kupił sobie właśnie eleganckie, czerwone kozaki. Ogólnie jest panem swojego losu.




A mnie to tylko głowa boli od tego wszystkiego i chyba wolałabym już, żeby mnie ktoś zawinął w liście kapusty i zeżarł na obiad...


niedziela, września 14, 2008

Kanapczaki

W starych dworkach na Podlasiu, w szarych blokach na posmutniałych osiedlach, w małych domkach jednorodzinnych na Kaszubskiej prowincji od czasu do czasu pomieszkują stworki, które dają się we znaki każdemu z nas. Kanapczaki osiedlają się w sprzętach domowych różnego rodzaju. W starej dębowej szafie, w sterylnej komodzie z Ikei, w sofach, kanapach i rogówkach, które stoją sobie dostojnie w dużym pokoju. Ród Kanapczaków wywodzi się ze starożytnego rodu krasnoludów, o których przeczytać można w podaniach i legendach znalezionych na strychach. Są to bardzo złośliwe stworzenia. Wyciągają z kieszeni przygodnych gości drobne monety, odrywają guziki od płaszczów i przestawiają wskazówki we wszystkich zegarkach tak, że nie możesz nigdzie zdążyć. Cieszą się, gdy oszalały biegasz po domu złorzecząc na złośliwość rzeczy martwych i wołając o pomstę do nieba. Najbardziej dają się we znaki wtedy, gdy ma się wydarzyć coś ważnego. Pamiętasz jak szedłeś na egzamin i w ostatniej chwili nie mogłeś znaleźć indeksu albo wybierałeś się na rozmowę o pracę a twoje klucze do domu przepadły jak kamień w wodę? Jeżeli jesteś roztrzepany i zakręcony tak jak ja, to Kanapczaki mają z Ciebie największą pociechę. Niestety nie ma sposobu aby je przechytrzyć. Możesz spróbować z zaskoczenia podnieść poduszkę albo spenetrować wszystkie zagięcia i wzgórki na twojej rogówce ale zapewniam Cię, że zostawią szybko swoje łupy i znikną gdzie pieprz rośnie. Gdy następnym razem wydarzy się coś dziwnego a Ty będziesz wiedział, że to one maczały w tym swoje drobne paluszki to po prostu zwróć się do nich. Jeśli zaskarbisz sobie ich sympatię będą Ci wierne i pomocne do końca życia...




A teraz ostatni powiew lata:

sobota, września 13, 2008

Leprikon

Gdzieś na końcu tęczy, która pojawia się po krótkim ale rzęsistym deszczu siedzi mały rudy skrzat z długą kłującą brodą i pękatym kuferkiem złota. Jest trochę podobny do Małej Mi z Doliny Muminków a jego oczy mają barwę soczystego szmaragdu. Świat naszego Leprikona posiada przynajmniej z siedem wymiarów a każdy z nich jest bardziej zakręcony i szalony od poprzedniego. Czasami jednak krasnal boi się wielkich złowrogich ogrów i wtedy stosując mechanizmy obronne zamienia się w złośliwego chochlika. Szczypie młode dziewczyny w pośladki a podstarzałym facetom zrywa tupeciki z głów. A gdy nudzi mu się już takie życie to przenosi się do Francuskiej willi na południu Burgundii. Jest małą, seksowną pokojówką o imieniu Vivienne. Biega po domu z miotełką do kurzu z gęsich piór i łamie serca baronom i milordom. Jeżeli kiedyś spotkasz Ją na swojej drodze i spojrzysz w głębię jej oczu PRZEPADŁEŚ NA ZAWSZE!



czwartek, września 11, 2008

Empik pełna kultura :)

Za co lubiłam pracę w Empiku?

Za to, że imprezy pracownicze nigdy nie kończyły się przed szóstą rano...

Za to, że Bazi i Marcin S. nie raz doprowadzali mnie do łez ze śmiechu...

Za to, że czy to zima czy to lato musiałam biegać w mało seksownej, czerwonej koszuli prawie z lateksu...

Za to, że jak była promocja na kasie to trzeba było zaproponować "A może loda za 6.99 zł?" (wyobraź sobie minę starych, obleśnych facetów)

Za to, że Paweł P. sadził mi codziennie najpiękniejsze anty-komplementy w moim życiu...

Za to, że jak widziałam ludzi z pracy to uśmiechałam się od ucha do ucha...

Za atmosferę jaka tam panowała...

A wyróżnienie idzie dla .... klientów

Oto moje ulubione

1. Szukam takiej książki: nie znam tytułu, nie znam autora ...

2. Nie znam tytułu nie znam autora ale wiem, że pisarz był kobietą ...

3. Proszę mi znaleźć książkę na temat wirników osiowych... (Co to są do cholery wirniki osiowe???)

And the winner is....

Wpada do sklepu koleś z obłędem w oczach " Ehmm... mm... przepraszam czy są tu ..... jakieś książki?" !!!

Kurcze, a trzeba było odpowiedzieć:

- Panie... to księgarnia ja tu mięso sprzedaję ... :)


Tęsknię za wami ...

wtorek, września 09, 2008

Proszę o nic nie pytaj...

...nie pytaj mnie dlaczego nie wyjechałam do Irlandii

...nie pytaj mnie czy dalej jestem z Maćkiem

...nie pytaj mnie jak się z tym czuje

...nie pytaj mnie czy mam pracę

...i gdzie chcę jej szukać

...nie pytaj

Po prostu przytul mnie mocno i powiedz, że cieszysz się, że jestem...

sobota, września 06, 2008

I love You girls !!!

Przyjaciel to takie cuś co mówi Ci, że masz mały zgrabny nosek chociaż wiadomo, że niektórzy chcą wieszać na nim swoje płaszcze...

To takie cuś co o drugiej w nocy przyjmie Cię z otwartymi ramionami, gdy Ty płaczesz i ogólnie chcesz się utopić...

To takie cuś co o tej drugiej w nocy poczęstuje Cię hektolitrami alkoholu...

To takie cuś, że obrazi się na Ciebie nie za to, że coś źle zrobiłaś ale za to, że nie zostałaś z nim na imprezie wystarczająco długo...

To takie cuś, że możesz nie widzieć się z nim wieki ale jak znów się spotykacie to tak jakbyście zawsze byli razem...

To takie cuś co zasypuje Cię milionem wiadomości na gadu tylko dlatego, że miałaś smutny status...

To takie cuś, że pomimo że jesteście tej samej płci mówi : "Wiesz chyba coś do Ciebie czuje.. :)"...

To takie cuś, że wścieka się na Ciebie, że nie masz czasu się z nim spotkać...

To takie cuś, że pojedzie z Tobą na rozmowę kwalifikacyjną na doktorat tylko po to, żeby siedzieć z Tobą godzinami na korytarzu...

To takie cuś, że wysłuchuje z anielską cierpliwością Twoich alkoholowych bełkotów...

To takie cuś, że kupi Ci kolczyki tylko dlatego, że kiedyś gdzieś tam o nich wspominałaś...

To takie cuś, że kłócisz się z nim o politykę na każdej imprezie a potem i tak gadacie tak jakby nic się nigdy nie stało...

To takie cuś, że nawet nie musisz nic gadać, wystarczy sama obecność...

To takie cuś, że bez tego czegoś życie byłoby do dupy .....

piątek, września 05, 2008

...

Kac!!! Jak to ktoś powiedział: CZACHA DYMI....

Zdjęcia nawet nie daję.

środa, września 03, 2008

Moja babcia nie jest moherowa !!!

Moja Babcia Janina z domu Silna jest super-babcią. Nie zdzierży PiS-u, a powiem więcej czynnie go bojkotuje. Nikt nie musiał zabierać jej dowodu na ostatnich wyborach bo to ona pierwsza stała w kolejce do urny. Zawsze zwraca się do mnie per Alinka-Malinka i mówi, że jestem najładniejsza i najmądrzejsza z całej rodziny (komplementuje tak oczywiście wszystkie swoje wnuki ale my udajemy, że o tym nie wiemy). Kiedyś zrobiła sobie odżywkę z pokrzywy i przez dwa tygodnie miała zielone włosy. Zawsze mówi, że "każdy musi swoje w życiu przeżyć" i kocha nas bezwarunkowo...
Moja babcia ma jedną, jedyną wadę .... Ogląda nałogowo Modę na Sukces, wie wszystko na temat Ridga i Sally Spectry, a gdy wybija odpowiednia godzina siada przed TV choćby się waliło i paliło.


Proszę zauważyć, że babcia z Touchpada korzysta a nie z jakiejś tam sobie myszki... :)

Ja za to jestem beznadziejną wnuczką bo bardzo rzadko ją odwiedzam ... :(

wtorek, września 02, 2008

Są w życiu takie chwile...


Są w życiu takie chwile, że nie chce się nic... Nie chce się oglądać seriali ani Szklanej pułapki... Nie chce się jeść truskawek ani Bajaderek... Dostojewski za ciężki, Daniel Steel i Christie... Do Krakowa się nie chce, ani do Madrytu... Gdy leżenie odpycha i bujanie w hamaku... Zakupy nie cieszą i fryzjer i sauna...


Są takie chwile, że aparat leży w kącie i kurz zbiera tylko....

Jedyne co się chce, To być z Tobą... I pić sobie piwko (albo trzy lub siedem...)
Śmiać się do rozpuku i gadać o niczym...

Krótki kurs dla średniozaawansowanych

Po dzisiejszym przypadkowym spotkaniu z G. stwierdzam, że instrukcja być musi.

Aby dodać komentarz należy:

1. Wpisać tekst w okienko

2. Wpisać super tajny kod z ramki

3. Wybrać sobie ksywkę lub też nie

4. Zaznaczyć opcję Nazwa/adres URL

i już...

i dzięki tobie Blog nie umiera śmiercią naturalną, a ja jestem szczęśliwa, że o mnie pamiętasz...

poniedziałek, września 01, 2008

Co to będzie ...?

Wyjeżdża sobie człowiek na koniec świata aby się dokształcić, spełniać marzenia, poznać nowych ludzi, postudiować na snobistycznym Trinity, pić Guinessa bez ograniczeń, i drinki z Red Bullem, zawalczyć o tytuł Miss Emigracji, popracować radośnie w bliżej nie sprecyzowanym miejscu, otrzymać chlubną ksywę "Rocket Pocket", 4 razy dziennie wyciągać parasol, jadać czerwone ziemniaki na obiad, zakochać się w stepowaniu i Irlandzkiej muzyce, codziennie chodzić do tego samego Pubu, w którym mówią ci po imieniu a Ty zawsze zamawiasz "To co zwykle, Frank..."

Wszystko ładnie, pięknie ...

....ale trochę strach ...

.... powiedz mi jak ja sobie tam bez Ciebie poradzę???


W ogóle przyszłość jest lekko przerażająca. Czy za 50 lat będziemy wyglądać tak ... ?


Ja i N. na pewno będziemy wyglądać tak. Tylko w MasterMainda będziemy pykać a nie w warcaby...

niedziela, sierpnia 31, 2008

Dziwny jest ten świat ...

Świat wciąż mnie zadziwia:

- Dzieci do 4 roku życia muszą zakupić w kasie bilet za 0 złotych, aby odbyć bezpłatna podróż środkiem komunikacji

- Wyprodukowanie 1 centa kosztuje 2,5 centa.

- W 1945 r. dwaj żołnierze z polskiej Brygady WOP w Szczecinie powiększyli terytorium Polski o kilka kilometrów kwadratowych. W tym czasie granica w okolicach Świnoujścia zaznaczona była snopkami siana. Żołnierze narzekali, że do najbliższej meliny muszą chodzić po bagnach. W porozumieniu z radzieckimi towarzyszami od kieliszka przestawili snopki i przesunęli granicę o kilkaset metrów w kierunku zachodnim.

- Wśród honorowych obywateli Wrocławia wciąż figurują: Adolf Hitler, Joseph Goebbels i Hermann Göring.

- W Waszyngtonie absolutnie zakazany jest seks z dziewicą.

- W Iranie, w toalecie nie można czytać gazety. W gazecie może bowiem znajdować się zdjęcie imama albo święte słowo.

- W Polsce nadal obowiązuje zakaz fotografowania dworców kolejowych.

- Autobus na Hel(l) ma numer 666

A teraz idę na kacu do pracy i cierpię ....

sobota, sierpnia 30, 2008

Są na świecie ludzie o pięknych oczach...

Jeśli reinkarnacja istnieje naprawdę to Ona żyła w XVI wielu i była pierwszą i najważniejszą żoną Sulejmana Wspaniałego. Roksolana, bo tak miała na imię była piękna, mądra i uwielbiała smarować się kremem. Leżała na wersalce w zwiewnej, złotej sukience a dwóch eunuchów bezustannie wachlowało jej piękne ciało. Zajadała winogrona i czytała kryminały Agathy Christie. Roksolana była bardzo silną kobietą ale czasami o tym zapominała i wtedy popadała w przygnębienie. Pochłaniała wówczas dwie tabliczki czekolady popijając je sześcioma litrami czerwonej herbaty na odchudzanie. Każdy (oprócz jej teściowej Hafsy pochodzącej z rodu krymskich tatarskich chan(m)ów) kochał Roksolanę... Zupełnie jak dzisiaj....




P.S. Nie martw się, o Tobie też wkrótce napiszę .... :)

Gdynia MOJE MIASTO ....

- W moim mieście bezrobocie sięga w porywach wiatru 3% (to taka liczba, że ludzie nie pracują bo nie chcą a nie, że nie ma gdzie)

- W moim mieście wszystkie autobusy są nowe, nisko podłogowe, eleganckie, made in Germany

- W moim mieście jest super oldschoolowy dworzec (trochę śmierdzi ale nie można mieć wszystkiego)

- W moim mieście można polatać na paralotni

- W moim mieście się inwestuje - nie wiem w co konkretnie ale na pewno się inwestuje

- Moje miasto leży nad morzem, a wkoło bory i dąbrowy

- W moim mieście mieszkają najlepsi ludzie na świecie: N.H., K.W., O.S., O.P., G.L., K.B., G.G, A.A., K.K., G.K., M.L.,

- Moje miasto jako jedyne w Polsce jest zbudowane według jednego stylu architektonicznego : neojakiegośtam

- MOJE MIASTO JEST NA PLANSZY MONOPOLY


........... i Arka Gdynia....... i Arka Gdynia...... i Arka Gdynia*


*A Arka Gdynia jest w super, mega, hiper, ekstra-klasie.

PAMIĘTAJ. W moim mieście nigdy nie zostaniesz sam!!!

piątek, sierpnia 29, 2008

Rekrutacja

"Jaka jest najbardziej szczera odpowiedź na pytanie w rozmowie kwalifikacyjnej o Twoją największą wadę? - Zbyt ciężko pracuję. Zapominam o jedzeniu. W końcu umieram z głodu przy biurku."

Świat to globalna wioska...

Dokładnie po drugiej stronie globusa, na którym spoczywamy sobie wygodnie naszymi tyłkami Ty i Ja istnieje dziwny kraj o nazwie: Socjalistyczna Republika Wietnamu. Jak przyjrzysz się bliżej to zobaczysz miasto imienia niosącego światło przywódcy komunistycznych komunistów Ho Chi Minha (aktualnie zamieszkującego przytulne M1 - Mauzoleum).
Potocznie to miejsce nazywa się Sajgonem.
Tam też raz w przypływie wilczego apetytu postanowiłam kupić bułkę z czymś tam w przydrożnej budzie:


Ja - Do ju spik inglisz??

On - No, no szprechen zi dojcz?

Ja - Eeee ajn biszen. Isz bin Polonisze....

On - To ti muwisz po polsku???!!!! Bo ja dzieńsieńdź lat na stadionie dźiesieńdzio leća pracować ....

A bułkę dostałam z rabatem....


P.S. Będę zamieszczać wszystkie zdjęcia z mojego archiwum - te z Twoją twarzą też !!! - bez pytania o zgodę. Jestem przygotowana na listy z pogróżkami i nie kończące się procesy o prawa autorskie i odszkodowanie. :) Bójcie się :))))

Prawda życiowa

Był sobie raz mały chłopiec, który bardzo pragnął mieć dom daleko gdzieś w Słupsku albo w Kolbudach Dolnych. Niestety pech chciał, że urodził się w obrzydliwie bogatej rodzinie w południowej części Kaliforni zaraz przy granicy ze stanem Oregon. James Cameron Walker całe dnie spędzał na wcinaniu Muffinek z kremem budyniowo-obrzydliwym, grywaniu w krykieta i polerowaniu swojego Pontiaca GTO. Życie płynęło mu jak Otylia Jędrzejczak w czasach świetności. Pewnego dnia jednak do drzwi zapukała wychudzona, blada kostucha z twarzą Amy Winehouse. Spojrzała na niego smutno, chwyciła za rękę i używszy swej Mocy przeniosła go na Wydział Fil - Pol, do sekretariatu - pokój nr 018. - A teraz Jamesie Cameronie.... spróbuj się czegokolwiek dowiedzieć...

Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie


czwartek, sierpnia 28, 2008

Dla C(S)iebie

Siedzę sobie malkontencko i właściwie bez powodu zakładam bloga ku potomnym. Oczywiście wiadomo, że w 2012 będzie koniec świata (dlatego też nie martwię się o organizację Euro w Polsce) no ale umówmy się, że ani Ty ani Ja nie oglądaliśmy przepowiedni Davida Harkleya (który nota bene okazał się starą grubą babą) na Ezo Tv. Przez następne 10 lat bedę wrzucać stare zdjęcia o średnich walorach estetycznych, aż dorosnę do tego (jeśli wogóle kiedyś dorosnę) aby stać się drugim wcieleniem Henriego Cartiera - Bressona!

A co do Wino - grona to właśnie dla tego grona ten blog!