środa, września 17, 2008

Z życia wzięte...

Wchodzi podchmielony profesor do auli...lekko znieczulony...

- Proszę Państwa widzę, że nie ma kredy ... zaraz wracam...

Wytoczył się z sali. Słychać stukanie lakierek na korytarzu... Za chwilę puka do tylnych drzwi tego samego pomieszczenia. Otwiera i pyta:

- Mają państwo kredę ... ?

Zaskoczeni ludzie kręcą przecząco głową.

Wraca po chwili pierwszym wejściem.

Staje na środku i cedzi przez ledwo otwierające się wargi.

- Przykro mi ale Ci obok, też nie mają....


Ukłon dla G. który sprzedał mi kiedyś tę historię jako własną.
Nie wziął pod uwagę, że opowiedziałam mu ją jako pierwsza ... ;) You are the master stary!!!



A w Belgii można sobie zjeść czekoladowe cycki:

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Coś mi się wydaje, że ja też przy tym byłam:) A który to był? Bo jestem pewna, że to było na auli 037.

Iga pisze...

No na bank prof. Kotarski ;)