Ta historia (jak każda na Wino-gronie ;)) jest w pełni autentyczna. Przeczytana kiedyś w Gazecie Wybiórczej...
W 1992 roku prom z transportem około 30 tysięcy żółtych, gumowych kaczuszek, kolorowych żółwików i dmuchanych zielonych żabek wyruszył z Hongkongu na drugi koniec świata do Tacoma w stanie Waszyngton. Pech chciał, że straszliwa burza, która rozszalała się niespodziewanie zmiotła cały ładunek do morza.
Od tego momentu kąpielowe zabawki zaczęły podróż swojego życia. Niektóre z nich dotarły po kilku latach do wybrzeży Indonezji, Ameryki i Ameryki Południowej.
Inne podryfowały przez Cieśninę Beringa, która oddziela Rosję od Alaski. Płynąc wśród lodowców, dotarły na Atlantyk. Pierwsze kaczuszki wpłynęły na Ocean Atlantycki w 2000 roku.
W 2007 roku można było znaleźć je na plażach Kornwalii i wybrzeżach Irlandii. Dzięki nim naukowcy mogli nakreślić bardzo dokładną mapę prądów morskich.
Jeśli będziesz kiedyś na plaży i zobaczysz słodką żółta kaczuszkę pamiętaj, że płynęła ona do Ciebie ponad 15 lat. Jeśli nie jesteś sentymentalny na aukcji możesz dostać za nią nawet 800 euro .... :)
Life is crazy .... ;)
Zdjęcie wyszło mi słabo ... trochę jak z filmu "Laleczka Chucky".
4 komentarze:
Chyba Kaczuszka Chucky! A te kaczki to mi się choroba kojarzą z Rosiewiczem. Wtajemniczeni wiedzą dlaczego! ;)
A mnie z Piwnicą pod Baranami: i przeeeciągamyyyy nóżkę przez otwórrrr w kaaa-czusz-ce! /szatanski śmiech/. To moja ciemna, sadystyczna strona - dlatego pracuje w przedszkolu:D
http://de.youtube.com/watch?v=fApB8O2vUk8
wpis antypisowski.
alinko! będę ci przysyłać paczki do więźnia!
Kurcze, nie strasz mnie takimi tytułami, myślałam ze o Schulzu będzie (wpadam w paranoję).
Prześlij komentarz